Ze strzępów ich wypowiedzi, prowadzonych między nimi rozmów, kłótni układają się ich historie - często ludzi przegranych, poranionych, czasami zmęczonych nieustanną wędrówką. Tylko jeden z nich, człowiek z więzienną przeszłością wyznaje, że lubi swe zajęcie. Uważa, że bycie "karuzelnikiem" to rodzaj powołania, misji jak zawód lekarza czy nauczyciela. Inny z kolei trzyma się wesołego miasteczka tylko dlatego, że Gruby Zdzisiek spłacił za niego długi.
Kamera pokazuje trudne warunki ich życia - skromne posiłki gotowane przez "brygadzistę", ciasne wozy bez bieżącej wody, piętrowe prycze. Przyglądając się najbliższemu otoczeniu bohaterów można odnieść wrażenie, że czas się zatrzymał. Ze swą rozrywką trafiają też do miejsc, gdzie wciąż jeszcze ich propozycja może zainteresować mieszkańców pozbawionych dostępu do innych atrakcji. W jednej ze scen Piątek pokazuje grupę dzieci, które z ciekawością i niecierpliwością przyglądają się rozstawieniu karuzel. Chłopcy gotowi są spełniać różne prośby pracowników - przynosić im owoce i mleko. Scena festynu pokazuje jednak, że i w tych miejscach objazdowe wesołe miasteczko cieszy się coraz mniejszą popularnością.
Porządek dramaturgiczny Karuzelników oparty został na motywie wędrówki i zmiany. Bohaterów poznajemy, gdy montują karuzele. Film rozpoczyna się od profilowego ujęcia portretowego jednego z nich. W kilku kolejnych widzimy w dość bliskich planach ich wysiłek. Dopiero szeroki plan pozwala zobaczyć wyłaniający się z plątaniny rurek, folii i kawałków plastiku kształt karuzeli. W kolejnych scenach twórcy pokazują działające w ciągu dnia miasteczko i zmierzch, gdy chętnych na rozrywkę jest już mniej. W większości puste krzesełka karuzeli kręcą się wieczorem i podczas ulewnego deszczu. W wysublimowanych zdjęciach w ciepłym słońcu, a potem w świetle kolorowych lampek pobrzmiewa nostalgia i zachwyt nad urodą tego, co właśnie przemija. Wkrótce okazuje się, że trzeba przenosić się do kolejnej wsi. Sprzęt zostaje zapakowany na stare ciężarówki. Będzie to jednak podróż szczególna, podczas której "karuzelników" spotka katastrofa.
W nakręconym na początku lat 60., przełomowym w historii polskiego kina dokumencie Muzykanci, Kazimierz Karabasz określił swych bohaterów - tramwajarzy, członków amatorskiej orkiestry dętej - "ostatnimi mohikanami". Wprawdzie Piątek opowiada o pracy, a nie działalności hobbystycznej, ale i jemu udało się uchwycić ostatnie chwile tego fragmentu rzeczywistości. Twórczość Karabasza z dwóch jeszcze powodów wydaje się uzasadnionym kontekstem interpretacyjnym dla Karuzelników. Po pierwsze ze względu na stosowaną przez Piątka metodę nienachalnej obserwacji, po drugie - etiuda ta wywołuje bezpośrednie skojarzenia z filmem Karabasza Ludzie w drodze (1960), opowiadającym o życiu i pracy wędrownych cyrkowców. Bez trudu dostrzec można oczywiście istotne różnice pomiędzy obydwoma filmami - przede wszystkim w sposobie obserwacji: Karabasz i Stanisław Niedbalski obserwują swych bohaterów z daleka, pełni zachwytu nad ich umiejętnościami, Piątek i Tomasz Ziółkowski (autor zdjęć do etiudy) podchodzą z kamerą blisko, w ich filmie urok wesołego miasteczka wielokrotnie przysłaniany jest przez biedę i trudności. Wydaje mi się jednak, że adepta sztuki dokumentu z jej nestorem łączy przede wszystkim stosunek do bohaterów; powód, dla którego zainteresowali się właśnie nimi: "I dlatego właśnie im, tym zwykłym, anonimowym - a każdy jest na swój sposób niezwykły, wartościowy, ciekawy - należy się nasza szczególna uwaga. Nie łudzę się, że filmem można likwidować ludzkie niepokoje. Może jednak można je trochę zmniejszyć? Zauważono takiego jak ja, doceniono jego pracę (postawę, dążenia, czyn...) - a więc i moje życie ma jakąś wagę..." (K. Karabasz, Bez fikcji..., Warszawa 1985, s. 153).
Katarzyna Mąka-Malatyńska
www.FilmPolski.pl
Produkcja: 2008
Premiera: brak informacji
Reżyseria:
w napisach określenie funkcji: Realizacja
Muzyka:
brak informacji
Obsada:
brak informacji
01.190111
(POL) polski,
— BRAK DODATKOWYCH ILUSTRACJI —
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz